środa, 12 czerwca 2019

Coraz więcej firm zbiera i analizuje dane o użytkownikach internetu


Liczba danych udostępnianych w internecie rośnie w szybkim tempie. Coraz więcej firm zbiera informacje o użytkownikach. Choć z jednej strony boimy się „wielkiego brata”, to często chętnie korzystamy np. z bezpłatnych aplikacji, które żądają dostępu do naszych danych. Te stają się wówczas walutą. Gromadzone o konsumentach informacje pozwalają poprawić produkty i lepiej dopasować je do ich potrzeb.

– Niemal wszystko rozwinęło się do granic możliwości. Żeby pójść o krok dalej trzeba znaleźć nowe źródła informacji, które pozwolą na dalszy rozwój. To moment, kiedy firmy poszukują informacji, które dotychczas nawet ich nie interesowały, ale na dzisiaj są jedyną możliwością wykonania kolejnego kroku.

Ilość danych w sieci rośnie w tempie 40% rocznie. Sektor analityki danych rośnie kilkukrotnie szybciej, niż cała branża IT. Coraz więcej oprogramowania i aplikacji zbiera informacje o użytkownikach.

– Klienci obawiają się dzielenia intymnością, śledzenia, poznania szczegółów życia prywatnego. Wszyscy chcielibyśmy pewną sferę pozostawić tylko dla siebie, a jednocześnie jednak posiadamy profile na portalach społecznościowych, które są otwarte, gdzie publikujemy różne informacje. Wykorzystujemy narzędzia typu Endomondo, Facebook czy Instagram, które nie zamykają grona odbiorców i przesyłają informacje, np. mapy naszych treningów, które, o ile nie zadbamy o ustawienia prywatności, pokazują gdzie dokładnie mieszkamy, pracujemy i np. kiedy nie ma nas w domu bo idziemy pobiegać. Dzielimy się informacją nawet o tym nie wiedząc.

Obowiązki anonimizacji i sposobów przechowywania danych są na tyle restrykcyjne, że ryzyko ujawnienia wrażliwych danych (adres zamieszkania, dane karty płatniczej) jest minimalne. Rozsądne dzielenie się informacjami na swój temat nie niesie ze sobą zagrożeń, ale pozwala poprawić działanie aplikacji i produktów. Dane coraz częściej stają się walutą, rodzajem transakcji wymiennej, w takich aplikacjach jak np. Google Maps. W zamian za informację na swój temat , np. o bieżącym położeniu, użytkownik zyskuje dostęp do wysokiej jakości produktu, który umożliwia dokładne oszacowanie czasu podróży w oparciu o natężenie ruchu.

– Wartością nie są dane osobiste jako takie, które można by było uznać za poufne. Tak naprawdę zbierana jest masa informacji przyporządkowana do charakterystyki człowieka. Statystyka jest magią wielkich liczb. Potęga informacji płynących z danych to jest potęga informacji płynącej z jej dużych wolumenów i szukania prawidłowości, wzorców. To nie jest informacja płynąca z konkretnego Kowalskiego, ale z cech, grup, uwspólniania, wyszukiwania wzorca i sposobu zastosowania.

W przetwarzanych danych poszukiwane są wzorce. Można mówić o trzech obszarach zastosowań.

– Jednym z nich jest poszukiwanie informacji o już istniejących produktach. Przykładem jest branża motoryzacyjna, gdzie możemy zbierać dane z samochodów, część pojazdów już posiada moduły wymiany danych, które za pomocą infrastruktury GSM przekazują informacje online.

Informacje zbierane są, by móc zoptymalizować dany produkt, lepiej dostosować go do potrzeb klientów.

– Inną sferą jest poszukiwanie nowych możliwości zastosowania usług. Przykładem może być aplikacja Google Maps. Tej usługi bez wymiany danych nie byłoby, nie mogłaby istnieć, nie miałaby wartości dodanej i „silnika” opartego właśnie na danych.

– Kolejnym obszarem jest rynek reklamy. Próbuje się poznać odbiorcę lepiej, przy czym nie rejestruje się danych Jan Kowalski, ale buduje się pewne profile na podstawie zanonimizowanych śladów, które zostawiamy w internecie, czy za pomocą urządzeń mobilnych, komputera, czy innych.

-
Reklamy nie znikną, a dzięki lepszemu poznaniu potrzeb konsumenta, jego przyzwyczajeń i zainteresowań, można otrzymać reklamę dopasowaną do określonej grupy docelowej. W ten sposób wygenerowana oferta będzie znacznie mniej drażnić niż tradycyjne ulotki. Tak samo działają choćby sklepy internetowe, które podczas zakupów reklamują te produkty, które ze względu na przeznaczenie, mogą potencjalnie zainteresować klienta.

– Internet of things do 2020 roku będzie generował 10% ruchu w całej sieci. IoT daje możliwość dwustronnej komunikacji tworząc całkowicie nową sferę usług, dając szansę budowy nowych produktów, automatyzacji usług i modelu ich świadczenia. Te dane są zbierane i na ich podstawie wyciągane są pewne wnioski, profiluje się nas i patrzy jak dana osoba jest podatna na jakąś reklamę, czy potencjalnie jest jej odbiorcą .


– To będzie przenikało wszystkie sfery naszego życia. Lekarz zdalny, monitorowanie naszych parametrów zdrowia, udzielanie porad, zapełnianie lodówek, może sfera funkcjonowania codziennego w takich kwestiach jak pranie, gotowanie, sprzątanie może się diametralnie zmienić. Mamy już autonomiczne odkurzacze, których moja mama nie mogłaby sobie wyobrazić, a minęło 20 - 25 lat. Co będzie za kolejnych 5-10, trudno sobie wyobrazić. Wiemy na pewno, że będzie się to opierało na kilku elementach, a jednym z nich będą gigantyczne ilości danych.

sobota, 1 czerwca 2019

Internet Rzeczy — czy jest się czego bać?


Rzeczywistość, w której żyjemy ewoluuje coraz szybciej, a najbardziej spektakularną zmianą, która ułatwia nam codzienne obowiązki jest Internet Rzeczy. Prawdopodobnie posiadasz przynajmniej jedno urządzenie, które samo łączy się z Internetem. Jednak czy taki sprzęt nie jest zaproszeniem dla hakerów, którzy tylko czekają na nasze poufne dane?
Zjawisko Internetu Rzeczy (ang. Internet of Things, IoT) nie jest nowe - pierwsze użycie tego terminu datuje się już na 1999 rok. Jednak dopiero od niedawna, dzięki rozwojowi Internetu, mamy możliwość korzystania na co dzień z pełnego dobrodziejstwa tej technologii. Ogólna koncepcja Internetu Rzeczy polega na tym, że dzięki wykorzystaniu połączeń bezprzewodowych, urządzenia codziennego użytku łączą się w sieć i bez ingerencji człowieka zbierają i wymieniają informacje nie tylko między sobą, ale i z globalną siecią. Ma to na celu większą personalizację wspomnianych urządzeń, ich lepsze dostosowanie do użytkownika, a także zwiększenie ich możliwości i optymalizację pracy.
Galopujący rozwój
W ostatnim czasie możemy mówić o boomie na urządzenia korzystające z IoT. W tym momencie do sieci podłączone są produkty z praktycznie każdej dziedziny życia – rozruszniki serca, których praca może być korygowana zdalnie przez lekarza, latarnie miejskie i sygnalizatory świetlne dostosowujące się do aktualnego natężenia ruchu lub proponowany m.in. przez Google projekt samochodu sterowanego w całości przez sztuczną inteligencję. Plany producentów sprzętu i wizjonerów sięgają jednak dużo dalej. Pomysły takie jak cały „inteligentny” dom, „inteligentna” opieka zdrowotna, czy też w pełni zautomatyzowany przemysł określany jako „Industry 4.0” nie wydają się już dziś tak odległe jak jeszcze niedawno, a ich realizacja staje się nie tylko coraz bardziej możliwa, ale wygląda wręcz jak naturalna kolej rzeczy.
Korzystasz, a może nie masz pojęcia
Wobec tak dużej skali wartości oraz liczby urządzeń wykorzystujących tę technologię, dziwi fakt, jak mało osób zdaje sobie sprawę, czym tak naprawdę jest Internet Rzeczy, bądź w ogóle zetknęła się z tym określeniem. Wielu Europejczyków używa urządzeń korzystających z sieci, nie wiedząc nawet, na jakiej zasadzie one działają. Polska na tym tle wypada jeszcze słabiej. Wedle raportu „Internet rzeczy w Polsce” zaledwie 11 proc. Polaków w ogóle spotkało się z tym terminem. Oznacza to, że wielu z nas nie wie o potencjalnych korzyściach, jakie oferuje ta technologia, ale również, że nie zna zagrożeń, jakie za sobą niesie, nie mówiąc już o tym, jak się przed nimi uchronić. 
Problem rosnącej integracji urządzeń w IoT i możliwość ich zdalnego sterowania stał się tak wyraźnym zjawiskiem społecznym, że zainspirował nawet twórców gier komputerowych. W grze Watch Dogs, wydanej w 2014 r. przez studio Ubisoft, możemy wcielić się w hakera, Alana Pierce’a, który, aby osiągnąć wyznaczone cele, używa swoich umiejętności hakerskich. Przy pomocy smartfona potrafi zablokować przejazd przez most, odciąć całą dzielnicę od prądu bądź nawet pozbawić kogoś życia rozregulowując jego rozrusznik serca.
Jak się zabezpieczyć?
Czy więc jest się czego bać? Czy jeżeli posiadamy w domu lub w firmie sprzęt, który sam łączy się z Internetem, to jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę hakerów? Niekoniecznie. Podczas decydowania o wyborze sprzętu, na przykład do biura, należy sprawdzić, jak dużą uwagę producent przykłada do kwestii związanych z bezpieczeństwem danych. Jeżeli mówimy o rzeczach tak ważnych jak poufna, firmowa dokumentacja, która nie może trafić w niepowołane ręce, to kwestia bezpieczeństwa jest tu absolutnym priorytetem. O słabych zabezpieczeniach materiałów przechowywanych w „chmurach” mogliśmy się nie tak dawno przekonać, kiedy do Internetu wyciekły poufne zdjęcia gwiazd, przechowywane przez nie w serwisie iCloud.
Zasadnym wydaje się stwierdzenie, że tylko od stanu naszej wiedzy zależy to, jak bezpieczni jesteśmy. Dlatego podczas decyzji o zakupie tego typu urządzeń należy kierować się renomą firmy i zwrócić uwagę, jak duży nacisk kładzie ona na kwestie związane z bezpieczeństwem. Najczęściej najlepszym zabezpieczeniem jest nasz własny, zdrowy rozsądek.

sobota, 18 maja 2019

Czego wciąż nie rozumiemy w Inbound Marketing?


Każdy jednym uchem słyszał o wielkich zmianach, jakie przyniósł Inbound Marketing. Jednak niektóre firmy wciąż gubią się w ilości nowych pomysłów i narzędzi, nie wiedząc jak je sprawnie połączyć dla uzyskania większej ilości klientów z wyszukiwarki. Inbound stał się nowym standardem tworzenia relacji z klientami w sieci, a marki muszą z niego korzystać, żeby sprostać rosnącej preferencji ludzi do zakupów online.

Klienci, internet i Ty
Dzięki większej dostępności informacji o produktach, klienci zmienili nawyki i obecnie przed zakupami sprawdzają online dosłownie wszystko – opinie o firmie czy jej produktach to podstawa. Współcześni konsumenci coraz bardziej doceniają możliwości, jakie dają zakupy w sieci - większy wybór w krótszym czasie i brak konieczności odwiedzenia wielu sklepów. U nas w kraju już 47% internautów kupuje w internecie - ta liczba z roku na rok idzie w górę, a Inbound Marketing korzysta właśnie na tym trendzie. Można go rozumieć jako proces prowadzenia klientów z poziomu wyszukiwarki (przez co także rozumiemy wyszukiwarki na platformach sprzedażowych i porównywarki cen), aż do zakupu produktów na docelowej stronie. Już teraz Google rocznie przetwarza ok. 1 trylion różnych zapytań użytkowników, pośród których znajdą się pytania o Twoją firmę. Poprawnie prowadzony Inbound Marketing pomoże firmie połączyć się z tymi użytkownikami za sprawą ciekawych treści marketingowych. Pomysł dosyć prosty, ale wciąż problematyczny, bo na Inbound składa się wiele elementów.

Zaprosić klienta do siebie
Dalej spotykamy marki, które robią tylko „coś tam” na stronie, na blogu, w socialach, w mailach, zapominając, że  klienta w sieci należy kierować w jedną stronę – bliżej decyzji zakupowej. W nieuchronny sposób przegrywa każda firma mówiąca w marketingu o sobie, a nie o sprawach ważnych dla jej odbiorców.
Marki muszą mieć strategię Inbound określającą sposoby pozyskiwania klientów online, gdzie każdy kanał marketingowy prowadzi do miejsca zakupu poprzez linki w treściach. Strona www to nasz współczesny sklep, do którego zapraszamy użytkowników w sieci. Tam za sprawą analityki oceniamy, co im się podoba; tym samym próbujemy wzmocnić z nimi relacje, oferując coraz to lepsze doświadczenia zakupowe na podstawie pozyskanych danych.

Zrozum, jak działa Inbound
O skutecznych działaniach Inbound można mówić dopiero wtedy, gdy znamy zależność między jego elementami. To zrozumienie wydaje się być częstym problemem dla firm, które prowadzą rozproszone działania na wielu kanałach nie pamiętając o ich aspekcie sprzedażowym. Prosta formuła dla Inbound wygląda tak:

Inbound Marketing = Performance Marketing (przede wszystkim SEO i PPC - generowanie ruchu i analityka) + Content Marketing (dystrybucja treści w sieci)

Jaki sens ma dla nas Inbound? Jego zadaniem jest zainteresowanie klientów ofertą firmy i sprzedaż jej usług za sprawą działań, które zachęcą ich do interakcji. Na początku naszą dopasowaną grupę docelową przekonamy do odwiedzenia strony, zwiększając naszą widoczność w sieci za sprawą pozycjonowania i kampanii reklamowych online (Performance Marketing). Regularnie publikując treści na blogu w interesujących dla nich tematach (Content Marketing), damy im dobry powód do regularnych odwiedzin. Jednym z ważniejszych zadań na tym etapie może być np. pozyskanie adresów mailowych potencjalnych kupujących, chociażby w ramach wymiany za dostęp do przydatnych poradników. A gdy będą poza stroną, zachęcimy ich do powrotu wiadomościami w mailach i na social media.
Nieodłączną częścią tych zadań jest praca na narzędziach analitycznych w celu zrozumienia zachowania klientów, która pozwala na opracowanie skuteczniejszych działań marketingowych. Zebrane dane o użytkownikach pomagają całościowo ocenić ich drogę zakupową (ang. customer journey), co z punktu widzenia marki jest niezwykle istotne. Może się okazać, że klient sprawdził wiele miejsc na stronie, ponieważ dopiero przygotowywał się do zakupów - jest duża szansa, że oferta np. z propozycją zniżki wyświetlona w ramach kampanii remarketingowej przekona go do wyboru produktów naszej marki.
Każdy z wyżej wymienionych etapów jest kluczową częścią działań Inbound marketingowych, gdzie zaufanie klienta jest dla nas nagrodą za ich pozytywne doświadczenia w kontakcie. 

Podsumujemy ten proces na przykładzie zakupów w sklepie internetowym ze skórzanym obuwiem:

  1. Klienci szukają produktu w Google lub porad na jego temat. Żeby skierować ich do sklepu, nasza strona musi walczyć o pierwsze miejsca na stronie z wynikami poprzez m.in. pozycjonowanie SEO, tworzenie angażujących treści marketingowych, jak i prowadzenie działań reklamowych PPC w wyszukiwarce. Ruch pozyskujemy również dzięki innym działaniom m.in. w Social Media, mailingu, lead generation etc.
     
  2. Korzystamy z narzędzi do analizy zachowania klientów (wewnątrz firmy może to być Google Analytics), żeby zwiększyć skuteczność naszych kampanii. Oceniając ich działania w sieci (takie jak kliknięcia, zapisy do newslettera lub otwarcia maila) mierzymy dane, dzięki którym usprawnimy proces sprzedaży od ich pozyskania aż do zakupu. Dobrą praktyką na tym etapie jest profilowanie naszych klientów na podstawie ich zachowania w sieci, które pozwala nam na optymalizację naszych działań pod kątem skuteczności jak i ograniczenia wydatków z naszego budżetu.
     
  3. Za sprawą dobrego bloga zachęcamy kupujących do powrotu, regularnie odpowiadając na ich pytania i problemy w artykułach. Przykładowo klienci mogą chcieć usłyszeć o tym, jak dobrać buty do stylu ubioru, jak je pastować, lub jak je uchronić przed łamaniem. Takie i podobne dopasowane porady zwiększą ich lojalność.
     
  4. Żeby zdobyć e-maile klientów, oferujemy na stronie poradniki, kursy lub programy i przypominamy się naszym kontaktom, przydatnymi wiadomościami - im bardziej trafimy w ich gusta, tym więcej z nich przekonamy do siebie. Powinniśmy segmentować kontakty na podstawie ich „gotowości” do zakupu w czym pomoże analiza drogi zakupowej.
     
  5. Sprawdzamy, czy nasze metody działają na każdą grupę, oceniając ich efektywność poprzez analizę danych z dostępnych narzędzi. Zebrane wyniki posłużą nam do dokładniejszego odkrywania ich zachowania, pod które doskonalimy całą naszą strategię, a proces zaczyna się od nowa

Dopiero, gdy zobaczymy Inbound Marketing jako jednolity proces, będziemy mogli zdecydować, jakie działania pozwolą nam najlepiej połączyć się z klientami zgodnie z jego strategią. Nasza strona powinna być dla nas sercem sprzedaży, a żeby tak było, to musi oferować im wartościowe treści. Jak wielokrotnie wspominał Larry Page, mówienie o online i offline marketingu traci sens - powinniśmy zawsze myśleć całościowo o naszych klientach bez względu na to, jakim kanałem finalnie dokonają zakupu. Dlatego sukcesem w prowadzeniu Inbound jest przemyślana obecność w sieci i strategiczne zdobywanie ich zaufania za sprawą pomocnych treści marketingowych, które stopniowo zwiększają ich szansę na dokonanie zakupów. Tutaj liczy się przyjacielskość, przydatność i skrupulatna praca na narzędziach analitycznych, która z czasem pozwoli odnaleźć najlepszą metodę zamiany nieznanego nam użytkownika w lojalnego klienta.

wtorek, 14 maja 2019

Innowacyjność w segmencie GSM


Minimalistyczne obudowy
Producenci telefonów na rok 2019 postawili sobie za cel dążenie do maksymalizacji redukcji powierzchni zajmowanej przez obramowanie smartfonu. Firmy konkurują w stworzeniu możliwie największych (dochodzących nawet do 7 cali), w pełni funkcjonalnych ekranów, które na co dzień zastąpią użytkownikom inne urządzenia elektroniczne. Obudowy od tej pory mają pełnić wyłącznie funkcje dekoracyjne. 
– Hitem 2019 roku są obudowy połyskujące, matowe, szklane, a nawet podświetlane na różne kolory. Trend ten zapoczątkowała już w 2018 roku firma Samsung ze swoim smartfonem Galaxy S9. Następnie rozpowszechniła ten kierunek firma Huawei, a w szczególności jej submarka Honor. Można się spodziewać, że wprowadzone w zakresie obudowy smartfonu nowe funkcjonalności spodobają się konsumentom i dobrze przyjmą na rynku.
Innowacyjne aparaty
Trendem na ten rok jest także kontynuacja wyścigu w zakresie wyposażania smartfonów w najwyższej jakości aparaty fotograficzne. 
– W tej kategorii warto zwrócić uwagę na chińskie marki OPPO oraz VIVO, które zaprezentowały w swoich urządzeniach funkcję innowacyjnego, wysuwanego na żądanie obiektywu. Jest to rozwiązanie umożliwiające ochronę obiektywu przed zarysowaniami i innymi uszkodzeniami. Pozwoli to użytkownikom na otrzymanie niesamowitych efektów fotograficznych bez użycia lustrzanki..
Bezprzewodowe ładowanie
Kolejnym trendem 2019 roku będzie rozwój technologii bezprzewodowego ładowania urządzeń.
Coraz szybsze tempo życia sprawia, że możliwość szybkiego, bezprzewodowego ładowania urządzenia ma rosnące znaczenie dla konsumentów. Rok 2019, poza odpowiednio dostosowanymi urządzeniami, przynosi również możliwości w zakresie naładowania telefonu poprzez… inteligentne meble, które systematycznie będą pojawiać się na rynku. W tę rewolucję zaangażowali się już producenci telefonów i firmy z segmentu meblowego, które wspólnie opracowują ciekawe rozwiązania.
Elastyczne i niezniszczalne ekrany
Firmy: Apple, Samsung, Huawei oraz LG podejmują próby pracy nad wyświetlaczami, które można wyginać w każdym kierunku. 
– W zapowiedziach trendów na rok 2019 wiele uwagi poświęca się opracowaniu niezniszczalnych ekranów. Czy to oznacza koniec pękniętych i porysowanych smartfonów? To kolejny etap rozwoju urządzeń z segmentu GSM po superodpornych obudowach oraz stałym doskonaleniu wodoodporności i wodoszczelności urządzeń
Wyzwaniem w kontekście wytrzymałości jest jednak nie tylko obudowa, ale także szkło ekranu. Firma Corning pracuje nad nową generacją szklanej powłoki Gorilla Glass 6, która ma być niemal niezniszczalna. W testach szkło wytrzymało 15 upadków na szorstkie powierzchnie, co jest dwukrotnie lepszym wynikiem od swojego poprzednika – szkła Gorilla Glass 5.
Odblokowanie ekranu skanem twarzy
W 2019 roku pojawią się także nowe metody odblokowywania ekranu. Możliwość odblokowania telefonu za pomocą odcisku palca nie będzie już uznawana za rozwiązanie innowacyjne. – Apple na swojej ostatniej konferencji prasowej przedstawił w modelu iPhone X metodę rozpoznawania twarzy jako nowy sposób logowania się do urządzenia. To rozwiązanie wprowadzają do swojego portfolio także inni producenci. Rozpoznawanie twarzy dostępne jest już w modelach smartfonów z niższej półki, nawet z przedziału cenowego do 1000-1500 złotych, przykładowo w zyskujących na popularności smartfonach Xiaomi oraz w ASUS Zenfone 5, które cieszą się rosnącym zainteresowaniem naszych klientów w NEONET. W 2019 roku czeka nas wiele zaskakujących nowości, które z jednej strony poprawią komfort użytkowania smartfonów, z drugiej – znacząco zwiększą jego funkcjonalność.
Z pewnością nie będzie nudno.


niedziela, 12 maja 2019

Internauci chcą natychmiastowej reakcji i więcej treści wideo. Firmy muszą zmienić podejście do komunikacji online


Interakcja za pomocą mediów społecznościowych i forów, najlepiej w czasie rzeczywistym  bez tego nie może się obejść nowoczesna komunikacja z klientem. Marketerzy muszą również uwzględniać fakt, że konsumenci coraz mniej czytają, a bardziej nastawiają się na treści wideo. Zmiana podejścia do komunikacji z klientami może przynieść wymierne efekty.
Użytkownicy serwisów społecznościowych coraz mniej uwagi przywiązują do długich treści umieszczanych na portalach czy blogach i wykazują mniejsze zaangażowanie jeżeli chodzi o odpowiadanie na post kolejnym wpisem. Preferują raczej wideo, lecz nie tylko wizytówki, przedstawienia przedsiębiorstw i prowadzonych przez nich działalności. Użytkownicy chcą, aby firma naprawdę zabiegała o ich względy, zainteresowała czymś, bawiła czy w inny sposób poszukiwała skutecznej interakcji.
Media społecznościowe są coraz chętniej wybieranym nośnikiem reklamy. Wiele firm zaczyna dostrzegać potencjał YouTube. Jak wynika z ubiegłorocznego badania przeprowadzonego przez firmę Chimney na próbie 500 największych polskich przedsiębiorstw, 38% z nich ma własny kanał w serwisie YouTube, a w przypadku blisko jednej trzeciej jest on aktywny (zamieszczony został na nim co najmniej jeden film w ciągu ostatniego roku). Co więcej, komunikacja w social media powinna odbywać się w formule „tu i teraz”.

Coraz częściej firmy zgłaszają się do specjalistów, by pomogli im wzmocnić wizerunek w sieci. Czasem potrzebne jest tylko odświeżenie graficzne, czasem – zbudowanie całej strategii obecności online na nowo.
Przekonuje, że kompleksowe zajęcie się wszystkimi kanałami komunikacji przynosi firmie wymierne efekty. Co więcej, pojawia się już coraz więcej zaawansowanych narzędzi, by mierzyć skuteczność takiej komunikacji.
Obecność w najważniejszych serwisach społecznościowych daje możliwość niestandardowych, ale skutecznych kampanii reklamowych. W ubiegłym roku wydatki na reklamę online wzrosły o 6,4 proc. (o 95,8 mln zł) – wynika z danych domu mediowego Starlink. Dominujący był trend związany z reklamą wideo, która wzrosła o 21%. Jednym z ważniejszych staje się również content marketing, czyli marketing treści, strategia polegająca na docieraniu do klientów poprzez publikowanie interesujących dana grupę odbiorców treści.

Niestandardowe formaty reklamowe


Reklama w Internecie stała się nieodłącznym elementem wszystkich marketingowych budżetów. Nic w tym dziwnego - na świecie jest ponad 3,5 miliarda aktywnych użytkowników sieci. Jak skutecznie dotrzeć do nich z przekazem reklamowym?
Ze względu na brak jakichkolwiek reguł, co do których wydawcy w Internecie powinni się dostosowywać, użytkownik jest bombardowany dziesiątkami reklam. Według badań przeprowadzonych przez comScore wynika, że jeden użytkownik miesięcznie odbiera około 1,707 reklam. Często są one inwazyjne i zamiast przyciągnąć uwagę, drażnią.
Tradycyjne czy standardowe formaty reklam okazują się nieskuteczne. Użytkownicy nie wykazują  żadnej interakcji, a co za tym idzie coraz częściej instalują na urządzeniach rozszerzenia, które skutecznie blokują wyświetlanie reklam. Obojętność użytkowników Internetu przekłada się na obniżenie zarobków wydawców. Wraz z rozwojem technologii, specjaliści zaczęli definiować reklamę display na nowo. Oczywiście nadal jest wiele inwazyjnych i spamowych reklam, które ciężko zamknąć, ale są też skuteczne i efektywne formaty. Oto kilka z nich:
  • Skin ad – potocznie znany jako tapeta (z ang. wallpaper). To reklama, która jest chyba najmniej inwazyjna ze wszystkich, ponieważ obejmuje całe tło ekranu użytkownika. Tym sposobem, format bez żadnych przeszkód umożliwia użytkownikowi przeglądanie treści.
  • Reklama natywna – to w zasadzie format płatnych reklam, które są organiczne i naturalnie wmieszane w treści zawarte na stronie, co sprawia, że wyglądają tak, jakby były częścią materiałów redakcyjnych. Warto dodać, że reklama natywna ma lepszy wskaźnik zakupu – prawie 18% - niż reklamy standardowe.
  • InText/ InLine – są to reklamy kontekstowe umieszczone w treściach prezentowanych na stronie. Zazwyczaj mają formę podkreślonego wyrazu, po najechaniu którego wyświetlany jest dymek. Ten format jest korzystny ze względu na prostotę i łatwy proces integracji. Dodatkowo, dostarczają użytkownikom korzyści w postaci nowych treści i trafności. 
  • InRead – ten rodzaj odnosi się do wideo, które uważane jest za jeden z najpotężniejszych formatów reklamowych. W tej jednostce film jest osadzone pośród treści witryny. Gdy użytkownik dotrze do określonego miejsca na stronie internetowej, wówczas film uruchamia się automatycznie. Natomiast gdy zacznie skrolować w poszukiwaniu dalszych treści reklama znika.
  • Format pełnoekranowy (Interstitial) – jest to rodzaj reklamy, głównie mobilnej, która zajmuje całą stronę w przeglądarce, często uniemożliwiając użytkownikowi wykonanie ruchu, dopóki nie zaangażuje się w reklamę. Zwykle jest to kliknięcie przycisku X w celu jej zamknięcia, nierzadko przejście na stronę reklamy.
  • Portret – jeden z nielicznych formatów, który oferuje bogate możliwości reklamowe oraz łatwo angażuje odbiorców w treść reklamy. Ze względu na duży rozmiar pozwala na włączenie wielu jednostek reklamowych w różnych sekcjach. Portret pojawia się jako prostokąt, zazwyczaj po prawej stronie witryny. Użytkownik może kliknąć ofertę i zobaczyć treść bądź po prostu zwinąć reklamę klikając w znak X.  

Niestandardowe formaty reklamowe są dobrym źródłem przychodów, ale tylko wtedy gdy są odpowiednio dobrane do strony i jej odbiorców. Formaty standardowe wciąż dominują w Internecie, jednak rynek skłania się w kierunku bardziej kreatywnych formatów reklamowych. Jeśli jesteś wydawcą szukającym sposobu na wyróżnienie się oraz generowania nowych możliwości monetyzacji strony to zastosowanie niestandardowych formatów może dać Ci dużą przewagę w osiągnięciu tego celu.  

Młodzież coraz bardziej uzależniona od smartfonów i zagubiona w cyfrowym świecie


Korzystanie z mediów cyfrowych i internetu daje szerokie możliwości, ale stwarza też zagrożenia, szczególnie dla młodych ludzi. Co drugi nastolatek zetknął się z hejtem w sieci, a co dziesiąty uprawia sexting, czyli zamieszcza intymne materiały w internecie. Coraz więcej młodych ludzi ma problem z uzależnieniem od smartfona. Szkody spowodowane nadużywaniem mediów cyfrowych zagrażają zdrowiu psychicznemu, somatycznemu oraz relacjom międzyludzkim.

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez fundację, prawie 12% nastolatków między 12, a 18 rokiem życia przynajmniej raz w życiu zrobiło sobie nagie zdjęcie i wrzuciło je do sieci. To oznacza, że średnio co dziesiąty nastolatek uprawia sexting. Natomiast co czwarty deklaruje, że chociaż sam nie wrzuca do sieci takich materiałów, to po otrzymaniu np. nagiego zdjęcia rozpowszechnia je dalej, przy czym częściej robią to chłopcy niż dziewczynki. Przesyłanie intymnych materiałów może mieć poważne konsekwencje, m.in. szantaż emocjonalny czy wyłudzanie pieniędzy.
Kolejnym zagadnieniem są fake newsy i to, czy młodzież jest na nie wyczulona. Sexting i fake newsy to nie są jedyne zagrożenia, jakie wiążą się z nieodpowiedzialnym korzystaniem z internetu. Nastolatki w sieci mogą stać się ofiarami cyberprzemocy, podszywania albo kradzieży tożsamości, zetknąć się z hejtem czy treściami pornograficznymi. Z badań fundacji wynika, że na tego rodzaju materiały o charakterze erotycznym trafiło w internecie co drugie dziecko przed 10 rokiem życia.

Z ostatniej edycji badania EU Kids Online 2018, przeprowadzonego na grupie blisko 1,3 tys. uczniów w wieku 9–17 lat, wynika, że 82,5 proc. z nich codziennie łączy się z siecią przez telefon komórkowy. Codziennie lub prawie codziennie korzysta z niego 9 na 10 badanych, a 15 proc. uczniów spędza w dzień powszedni ponad 5 godzin online. Prawie 73 proc. nastolatków ma swój profil w mediach społecznościowych albo na stronie z grami, w młodszej grupie wiekowej (9–10 lat) ten odsetek sięga blisko 50 proc.